Ze stajni udało nam sie wyjechać wedle planu, żadnych spóźnień, wszyscy na czas i w komplecie. Wyruszyliśmy w kierunku Starczanowa, gdzie przez las kierowaliśmy się przez Szymankowo, Uchorowo do Pacholewa, małej wioski w której gościli nas zaprzyjaźnieni ludzie Państwo Białachowscy, za co serdecznie dziękujemy.
Tam też, konie miały przygotowane wybiegi, mogliśmy je więc rozsiodłać, a sami zasiąść do stołu przy którym zajadaliśmy sie kiełbaskami z grilla i pysznymi plackami. Pogoda nam sprzyjała, słoneczko opalało, ale było bardzo duszno- co jak sie potem okazało miało swe skutki.....
Po prawie godzinnym popasie konno-ludzkim :) zaczęliśmy sie zbierać w drogę powrotną, ledwo wyjechaliśmy za rogatki wsi, a tu bure chmury sie zbierają, w mgnieniu oka deszcz i grad dotarł i do nas. Próbowaliśmy sie chronić w zagajnikach, ale wichura powodowała łamanie drzew, więc ewakuowaliśmy sie na otwarte pole- chwile grozy ,które przeżyliśmy są tylko nam znane, naszczęście nikomu nic sie nie stało, wszyscy panowaliśmy nad emocjami , konie wykazały sie nie lada instynktem, trzymały sie razem- co również ułatwiło opanowanie sytuacji- po 20minutach nawałnicy-wyszlo słońce susząc nas przyjemnie.
Droga do domu mijała w emocjach, ale spokojnie, skutki przeżytego huraganu oglądaliśmy także we wiadomościach.
Ten rajd zostanie niezapomnianym, nie tylko z powodu burzy, ale przede wszystkim z powodu świetnego towarzystwa jakie udało sie zebrać czyli - Dominiki , Wiktorii, Kuby, Ani, Marty , Asi G. Asi B. i Haliny